W trakcie - 5.12.12r,



Hej, jeszcze żyję :) Jestem w trakcie pisania i poprawiania rozdziału. Jak dobrze pójdzie to powinnam wstawić coś nowego w tym tygodniu. Jak nowy wystrój bloga i muzyka? Podoba się wam? :)

data: 5.12.12r.

sobota, 27 sierpnia 2011

W poszukiwaniu wybranki XIV

Cóż.. ostatnia cześć jednym się podobała, a drugim nie. Ale wiadomo, że wszystkim się nie dogodzi. Piszę notki pod wpływem nastroju, emocji. Dlatego raz bywa zabawniej, czasem poważniej. Nie zmienię tego, chociaż może powinnam? Chociaż nie żałuję tego, co "zrobiłam" z charakterem Naruto w tym opowiadaniu. Chcę nadać mu trochę więcej męskości, odrobinę dojrzałości. Nawet w mandze musicie przyznać, że Naruto bywa błyskotliwy i mądrze gada jak jest taka potrzeba, ale jego ogólne zachowanie nie jest dojrzałe. Po prostu "dostosowuje się" do sytuacji. Zresztą myślę, że każdy z nas tak ma. Dlatego nie wydaje mi się, że Naruto bywa zbyt dojrzały, w niektórych fragmentach tego opowiadania, kiedy nadałam mu nieco zabawny zarys charakteru w poprzednich częściach. Mimo to, życzę przyjemnego czytania :) Nie wiadomo, kiedy pojawi się następna część.



~~!~~



- Sasuke, ty pieprzony draniu! – warknął, kiedy rozpoznał w smaku owe zielsko, które podał mu Uchiha.

Zmrużył lekko oczy, kiedy promienie słoneczne wpadły do pokoju, w którym niedawno jeszcze spał. Powoli dochodziła do niego świadomość, gdzie się obecnie znajdował, i co się wydarzyło minionej nocy. Cóż… zważywszy na doskwierający ból w okolicach dolnych, nie dało się o tym, tak po prostu zapomnieć. Przeklął soczyście, siadając na łóżku i rozglądając się za tym pieprzonym draniem, który wcisnął mu najobrzydliwszą w smaku roślinę, jaka istniała na świecie, o właściwościach sprzyjających w zasypianiu, bo jakby inaczej.

Miał ochotę go zabić.

Wciąż czuł ten paskudny posmak w ustach, krzywiąc się mimowolnie i przełykając z obrzydzeniem i z trudnością ślinę. Chociaż dzięki, bogowie! Co by było, gdyby mu tego nie dał? Tego cudownego, najokropniejszego zielska w smaku i o właściwościach sprzyjających w zasypianiu? Za pewne nie byłby zdolny do zrobienia jakiegokolwiek ruchu… Na samą myśl, aż się zarumienił. Bo w końcu… zrobił to niańką! Jego opiekunką… podwładnym… z rycerzem… trzeba przyznać, że z bardzo seksownym rycerzem.. no i… z facetem! Na ostatnie słowo omal nie zeszedł na zawał serca. Przecież każdy ślepy zauważyłby ten fakt, że Sasuke był facetem, jakby nie patrzeć bardzo hojnie obdarzonym facetem. Chociaż… był niemal pewny, że tego ostatniego nie wszyscy zdawali sobie sprawę. No… sprawę z tego, co wisi między nogami Uchihy, oczywiście…

Zamrugał, jęknął, ponownie zarumienił się.

Przespał się Sasuke! I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że później aż go prosił, żeby się z nim kochał do utraty przytomności. Co on zrobił? Ach… tak. Jak to mawiał Jiraiya „Noc sprzyja w robieniu różnych, dziwnych rzeczy, których za dnia byśmy się nie odważyli zrobić.” Tak… to chyba jakoś tak to leciało. Chyba coś w tym jest, mając jeszcze na uwadze alkohol elfów…

W końcu zszedł z łóżka z pewnym, małym problemem i udał się najspokojniej w świecie, jak na poważnego człowieka, dziedzica tronu, przystało do łazienki. Obmył twarz chłodną wodą i spojrzał w lustro.

To był błąd.

- AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!

Krzyk księcia rozniósł się echem po całym pałacu elfów, docierając nawet do jadalni, w której Sasuke wraz wodzem elfów, jego żoną i innymi siedzieli przy stole jedząc śniadanie. 
Ręka Sasuke drgnęła lekko, kiedy usłyszał przeraźliwy krzyk swojego pana. Mimo wszystko jakoś się tym nie przejął i zignorowałby to, gdyby nie pytające spojrzenie elfów, które padło na jego osobę, oczekując racjonalnego wytłumaczenia.- Ekhm… - charknął z jakby z zawstydzeniem – książe ma … pewne… - zaciął się, robiąc w pewnym rodzaju napięcie w swojej opowieści – ekm.. problemy z samooceną. Czasami się zdarza, że… Em… krzyczy z samego rana. – dokończył, doskonale wczuwając się w rolę zawstydzonego podwładnego syna królewskiej mości.

Żona Hiashiego spojrzała na swojego męża kiwają porozumiewawczo głową na znak, że rozumie.

#

- Nie wierzę…. – jęknął Naruto, który dotknął z przerażeniem swojej twarzy – moja piękna twarz… moja gładka cera – panikował, przerażony spoglądając w lustro – i och! I ten pryszcz! – ponownie jęknął, zauważając małą grudkę nad brwią. – NIIIIIIEEEEEEEEEEEEE!!!!!! – krzyknął z rozpaczą w głosie, która zwabiła przerażonego Sai’a do jego pokoju.
- Książe, co się stało? – panikował za drzwiami łazienki, usiłując otworzyć drzwi. Naruto dziękował sobie w duchu, że wcześniej zamknął się na klucz. Co by było, gdyby on go teraz zobaczył?- NIEEEEEE – jęknął przeciągle, wciąż wpatrując się w swoją twarz. W swoją cudownie, piękną, nieskazitelną twarz…. W swoją byłą piękną twarz!
- Ktoś cię napadł? – pytał przerażony brunet, który przystawił swoje ucho do drzwi. Ten zabieg jednak nie był konieczny, aby usłyszeć odpowiedź Naruto.
- NIEEEEEEEE – miał ochotę zemdleć, widząc tą poranioną śliczną twarzyczkę. Wciąż dotykał się z niemalże czułością i współczuciem.
- Możesz otworzyć drzwi? – pytał dalej z przerażeniem Sai.
- NIEEEEEEEEEEE

„Kto mi to zrobił?” – pytał się pretensjonalnie siebie. Oczywiście odpowiedź była jasna. Doskonale wiedział, kto mu to zrobił!

- Dobrze się czujesz, książe?
- NIEEEEEEEEEEEEEEEEEeeeeeee - jęknął z goryczą, wciąż przyglądając się swojemu odbiciu w lustrze. Musi pamiętać następnym razem, żeby się nie kochać na drewnianym stole! Kto teraz na niego spojrzy?!
- Sai…. – mruknął przygnębiony.
- Tak książę? – Mężczyzna za drzwiami na chwilę się uspokoił, choć nie trwało to długo.
- Czy ja… jestem wciąż seksowny? – zapytał z niemalże dramatycznym tonem.
- Słucham? – zaniepokoił się jego przyjaciel.
- No… czy podobam się tobie? No wiesz… czujesz do mnie pociąg? Chciałabyś się ze mną kochać?

Sai omal nie zachłysnął się własną śliną, słysząc takie pytanie od strony Naruto.

- Eee… to chyba nic ci nie zagraża… - burknął z lekka zdezorientowany, poczym oderwał się od drzwi do łazienki i wybiegł z pokoju księcia. Nie miał pojęcia, o co chodziło blondynowi. Zszedł do jadalni z lekkim niepokojem na twarzy.
- Czy wszystko w porządku z księciem? Jego krzyki słychać, aż tutaj – spytał wódz elfów, spoglądając na bruneta.
- Em… chyba tak, chociaż nie… dziwnie się zachowuje… ma tak jakby… - nie wiedział, co powiedzieć.
- Problemy z samooceną ? – podsunął Sasuke, spoglądając na Sai’a.
- Chyba.. można to tak.. Em.. nazwać – spłonął niemal rumieńcem na twarzy, przypomniawszy sobie pytanie Naruto… nie byłoby w tym nic dziwnego, sam zadawał takie głupie pytania… ale na brodę Merlina! Nie składał takich propozycji, jęcząc przy tym! – Muszę… przewietrzyć się – dodał pośpiesznie, kierując się w kierunku wyjścia.

#

- I jak ja się im teraz pokaże? – mruknął już nieco poważniej, patrząc na swoje odbicie w lustrze. W końcu ślepi nie są i zobaczą te zadrapania na policzkach. – Grrr… nigdy więcej drewnianych stołów! – rzucił zły, wychodząc z łazienki w zamiarem zejścia w końcu do jadalni. – Witam – przywitał się w miarę miło, zwracając na siebie uwagę reszty towarzystwa, która kiwnęła głowa na znak powitania – Gdzie jest Sai? – spytał, spoglądając na swojego rycerza.
- Wyszedł – odparł krótko czarnowłosy, przyglądając się uważnie twarzy Naruto.
- Ach … tak… - mruknął nieco zawiedziony, siadając do stołu.
- A co się stało? – spytał niby obojętnie Sasuke, choć w środku czuł ogromną ciekawość.
- Nie odpowiedział na moje pytanie – burknął, zatapiając nóż w maśle. Uchiha zamierzał jeszcze o coś zapytać, ale głos Nejiego uprzedził go.
- Co ci się stało w policzek? – zapytał zaciekawiony, spoglądając na księcia, którego ręka chwilowo zamarła.

Moja piękna twarz…. – mruknął z rozpaczą w duchu Naruto, dotykając się mimowolnie w policzek i przejeżdżając po nim delikatnie.

- Ach.. wypadek, wpadłem na ścianę w łazience jak… Em.. poślizgnąłem się. – wyjaśnił kulawo.
- Dlatego tak rano krzyczałeś? – pytał dalej.
- Tak – odpowiedział bez namysłu, biorąc na widelec pomidor i kładąc go na kanapkę.
- Ale ta rana nie wygląda na dzisiejszą – Naruto zmarszczył brwi, poczym dodał – to było wczoraj wieczorem, ale dopiero dzisiaj zauważyłam jak to okropnie wygląda – dodał spokojnie, choć w duchu klął na Uchihę, który najwidoczniej miał z niego niezły ubaw.

Naruto spojrzał w stronę balkonu, w którym wyjawiła się postać uśmiechniętego Sai’a.

- Tak! – odpowiedział niemal z radością na ustach, patrząc na Naruto.
- Co tak? – spytał, całkiem zapomniawszy o pytaniu, które zadał wcześniej brunetowi.
- Tak na twoją propozycję – przypomniał, chociaż księciowi zajęła jeszcze chwila, zanim zrozumiał, o co chodzi Saiowi.
- A… ale to nie była propozycja – nieco się speszył – pytałem tak z czystej ciekawości – i z rozpaczy, dodał po chwili w myślach.
- Ach… - mruknął trochę zmartwiony – Bo już zaczynałem się nastawiać na to …

Książę zamrugał z niedowierzaniem. Ba… on ciągle spoglądał z na wodza armii z niedowierzaniem i jakby z takim.. przerażeniem? Sai jednak widząc minę Naruto, rzucił szybko.

- Żartowałem tylko! – chociaż nie mógł sobie odpuścić dalszego dręczenia swojego przyjaciela – Chociaż… marzę o tym skrycie od dawna.

A Naruto…. Naruto wciąż spoglądał z przerażeniem na przyjaciela. W dzisiejszym świecie chyba nic by go nie zdziwiło, nawet to, że dziedzic tronu sypia z rycerzem i bawi się w sado masu. Ekhm. Jak na przykład zrobił to sam książe z Sasuke ubiegłej nocy. Na samą myśl o tym, na jego policzkach pojawił się wykwintny rumieniec, którego Sasuke wraz Sai’em nie mogli nie zauważyć.

- Wszystko w porządku panie? Nie wyglądasz najlepiej. Czyżbyś miał problemy z zaśnięciem? – odezwał się z czystej złośliwości Sasuke, który patrzył na Naruto z rozbawieniem. Nawet, jeśli wojna miała niedługo nadejść, to póki był z nim, blisko książe, to jakoś się tym nie przejmował. Zapatrzył się na jego urażoną minę i piorunujące spojrzenie.
- Khym… niewielkie – mruknął, starając się ignorować w pełni intensywne spojrzenie swojego rycerza.
- Każdemu trudno jest zasnąć ze świadomością nadchodzącej wojny – powiedział poważnie Hiashi, który sięgnął po kieliszek z czystą, źródlaną wodą.
- Tak, dokładnie. I nadchodzące noce nie będą o wiele lepsze – dodał mało entuzjastycznie książe, starając się przeżuwać kanapkę. Jego myśli błądziły wszędzie. Od wczorajszej nocy zaczynając, na wojnie kończąc. Nie mógł wszystkiego skutecznie zebrać w jedną całość i połączyć.
- Książe – odezwał się głęboki, poważny głos, dochodzący za jego pleców. Naruto odwrócił się w jego stronę, zauważając brata Sasuke. Skinął głową, aby mówił dalej. – Mam już listę osób nadających się na podróż. Wyruszymy jeszcze dzisiaj popołudniu, aby zajść po niektórych. – Naruto ponownie skinął głową i dodał.
- Kim oni są i ilu z nas opuszcza dzisiaj pałac?
- Dzisiaj wyruszamy w składzie pięciu osób. Neji Hyuuga, Sai, Sasuke, ty książe i ja. Po drodze mam na uwadze klasztor mnichów, dalszą wioskę ludzi. Znam parę uzdolnionych osób, które się nam przydadzą.
- A broń, jedzenie? – spytał – Musimy jeszcze o to zadbać.
- Broń została przygotowana, jedzenie także zostanie dzięki uprzejmości Drogiej Pani – tu Itachi spojrzał na żonę wodza elfów, kiwając jej z wdzięcznością. – Został nam tylko do uzgodnienia plan dalszych działań, rozmieszczenie żołnierzy, jak ich posiądziemy, ale to wtedy, kiedy zbierzemy przedstawicieli różnych grup, aby dokładnie znać liczebność wsparcia. Wtedy wyślemy ich na różne fronty.
- Rozumiem – odparł książe, wciąż nad czymś myśląc. Odgonił jednak tą myśl od siebie.

#

Po śniadaniu Naruto postanowił się przejść po wiosce elfów. Właściwie wszystko było przygotowane i uzgodnione, ale ta myśl nie przynosiła mu ulgi. Dręczyły go pytania, które wybiegały daleko w przyszłość. Już nigdy nic nie miało być takie same jak dawniej. Słodki smak dzieciństwa odszedł w zapomnienie, ustępując smaku goryczy i zgorzkniałości, sprowadzając go brutalnie na ziemie i domagając się od niego pełnej dojrzałości i odpowiedzialności za podjęte decyzje. Spojrzał na zieleninę i kryształowe budowle, podziwiając ich piękno. Jaka szkoda by była, gdyby w czasie wojny, miasto elfów miałoby zostać zniszczone.

- Jak tam samopoczucie po małym wypadku w łazience? – usłyszał drwiący głos Sasuke, który podszedł do jego osoby, obejmując go w pasie i całując w kark.
- Bardzo śmieszne, Uchiha – prychnął, próbując się wyswobodzić z objęć swojego rycerza. Czuł się niekomfortowo, wręcz dziwnie. Czułość i Sasuke? Sasuke i czułość? To nie pasowało do niego, dlatego jego mięśnie spięły się jeszcze bardziej na ten nieznaczny gest. – zostaw – zadrżał. Nie wiedział, co się dzieje z jego ciałem, z jego umysłem. Czuł jakby ktoś wpadł do jego głowy, robiąc w niej okropny bałagan.
- Powinieneś odpocząć przed podróżą – mruknął, wciąż nie uwalniając uścisku.
- To nic nie da. I tak nie zasnę – westchnął, dając sobie spokój z wyswobodzeniem się z objęć Uchihy, dopóki ten nie pocałował go ponownie w kark, wędrując rękami pod koszulkę księcia. – Co robisz? – prychnął ponownie, odciągając od siebie ręce rycerza.
- Wczoraj udało mi się ciebie uśpić, to może i dzisiaj mi się uda? – ugryzł go lekko w szyję, wywołując kolejne prychnięcie ze strony księcia.
- Zapomnij – warknął, uwalniając się z objęć bruneta i łypiąc na niego groźnie.
- Nigdy tego nie zapomnę – uśmiechnął się perfidnie – szczerze powiedziawszy to nie spodziewałem się po księciu takich skłonności sadomaso. Ale muszę przyznać, że byłem i jestem mile zaskoczony – dodał z lekkim rozbawieniem. – Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś to powtórzymy.
- Och, zamknij się Uchiha!

6 komentarzy:

  1. *pokłada nadzieję w tym samym co Sasuke*
    Pryszcz? No nie, jak ja nie lubię jak ktoś zwiastuje koniec świata z powodu jednego pryszcza. Tragedia to to nie jest, no dobra, dla co poniektórych jest.
    Ale Naru...? W końcu księ...ykhm...książę, a monarchia jest próżna itd.
    Sai - on niech lepiej zachowa swe marzenia dla siebie xDD
    Sasuke - uwielbiam go! Zdecydowanie, jak nie jest skończonym dupkiem i przebija od niego troska o blondyna.
    I wyjaśniło się co to za zielsko. Dobrze, bo się nad tym zastanawiałam.
    Pozdrawiam i czekam, tak jak zawsze, na kolejny rozdział/y...i tu i taam(*myśli o pozostałych blogach*)
    :*

    *nawet się nie leniłam komentarz napisać, a w ostatnich dniach o to ciężko z mojej strony...^^*

    HA! W końcu będę mogła bez przeszkód i walk z onetem wstawiać komentarze^^ *cieszy się*

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie no opowiadanie jest Super ^^ Sasuke mi sie najbardziej podoba . Wszedzie jest , zawsze jest , zawsze chetny na male cos nie cos xD
    Na miejscu Naruto tez bym tak krzyczala ^^ booziu bjednia bjondi xD. Czekam na nexta ;)
    pozdr. Kostos i Saori121

    OdpowiedzUsuń
  3. Niech nowa domena przyniesie Ci szczęście :) Chociaż osobiście blogspot'u nienawidzę jedynie o 1/666 mniej niż onetu.

    Nowy na http://droga-yaoi.blog.onet.pl

    Pozdrawiam. Hikane

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeczytałam rozdział, rzeczywiście, czułość i Sasuke się wykluczają xD

    Powalająca autopercepcja młotka mnie zabija xD Trochę literówek, ale i tak było świetnie. Czekam na kolejny rozdział :)

    p.s Tak, ja to czytam xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialne, zaspokaja jak nic, trochę jak narkotyk. Kocham te małe utarczki pomiędzy Księżniczką a Rycerzykiem. Pozdrawiam i życzę wena.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ładne i pomysł niezły. Literówek prawie żadnych. Mam tylko niemiłe wrażenie że gdzieś uciekają mi uczucia Sasuke. Opisy też niezłe ale przyroda nie zachwyca. Mam jednak nadzieje że będziesz kontynuowała.

    OdpowiedzUsuń