W trakcie - 5.12.12r,



Hej, jeszcze żyję :) Jestem w trakcie pisania i poprawiania rozdziału. Jak dobrze pójdzie to powinnam wstawić coś nowego w tym tygodniu. Jak nowy wystrój bloga i muzyka? Podoba się wam? :)

data: 5.12.12r.

sobota, 27 sierpnia 2011

W poszukiwaniu wybranki IX

Przedzierali się przez gąszcze drzew w pobliskim lesie. Widać było, że mało kto, dbał o tą zieloną społeczność. Zarośnięta trawa przewyższała ich, co najmniej o głowę lub nawet o dwie, jak i nie o więcej. Sieci pajęczyn pojawiały się, co trzecie drzewo, utrudniając im drogę i przylepiając się do ich ubrań. Zaś gałęzie drzew uginały się od ogromu liści i owoców, które lśniły jeszcze od porannej rosy. Do tego tajemnicza, ukajająca aura, która wiła się w powietrzu, chwytając ich za gardła. W sercu czuło się radość jak i uciążenie. Ewidentnie, w tym zielonym świecie musiało, być coś niezwykłego, coś magicznego. Bo choć roślinność wydawała się przerażająca jak na pierwszy rzut oka, to z czasem przeradzała się w prawdziwą nieziemską mozaikę, od której nie mogło się oderwać oczu.

Książę rozglądał się z zachwytem po lesie, niedowierzając.

- Przysiągłbym, że w tym lesie jest coś magicznego – wyszeptał, spoglądając na ogromne drzewo, które prawie w niczym nie było podobne do zwykłego drzewa. To drzewo… to był kolos! Wysoki na kilkanaście – być może i kil kasetek – metrów. A obwód jego konaru… był niczym zamek w Konoha,- gdzie wszyscy mieszkańcy nie okrążyli by go, nawet trzymając się za ręce..Zielone liście spływały kaskadą do ziemi, zakrywając fragmenty drzewa. Falowały od powiewu wiatru, robiąc złudne wrażenie fali morskiej na lądzie.

- Bo jest – odpowiedziała spokojnie Ino, idąc dalej przez gąszcze traw. – nie zatrzymujcie się. Oni nie lubią nowych.

- Oni? – powtórzył zdezorientowany blondyn. - O kim ty mówisz? – rozglądał się wokół siebie, próbując czegoś dostrzec.

- O strażnikach lasu. – szepnęła.

Naruto, który nadal nie wiedział, o kim mowa, spojrzał pytającym wzrokiem na swojego rycerza. Jednak i ten nie posiadał wiedzy na temat ów strażników lasu, co zademonstrował zaprzeczeniem głowy i uniesieniem ramion.

- A dokładniej? – podbiegł do niej, marszcząc brwi. – Możesz rozszerzyć ten temat?

Ino stanęła z głupawą miną na środku drogi, przyglądając mu się uważnie. Jej oczy, aż krzyczały słowa, czy to jakiś żart? Mimo to, zaczęła mówić.

- Każdy wie, kim są strażnicy lasu – powiedziała z lekkim wahaniem, przygryzając usta w skupieniu.

- No chyba nie każdy… ja i Sasuke nie mamy pojęcia, o kim mowa. – wyjaśniał Naruto.

- Może… - zaczęła dziewczyna, którą jakby oświeciło – to możliwe! – krzyknęła dumna ze swojego odkrycia – Wy nie jesteście stąd, ale myślałam, że strażnicy lasu bywają wszędzie. Mogłam się mylić, więc już… - zamierzała opowiedzieć im o władcach lasu, kiedy nieznane im postacie okrąży ich, trzymając w ręku napięte łuki. Istoty te były podobne do ludzi z paroma wyjątkami. Były niezwykle piękne o bladej cerze z diamentowym odbiciu w oczach. Ich włosy były długie i sprawiały wrażenie, jakby były zrobione z jedwabiu. Do tego były wysokie. Nie było wśród nich niskiego łucznika, gdyż najniższy mierzył około metru osiemdziesięciu. A ubrani byli w lśniące, białe szaty, sięgające, aż do ziemi. Ich różnicą w wyglądzie były wydłużone i spiczaste uszy.

- Kim oni są?! – zawołał gruby, męski głos, należący do nieco starszego mężczyzny o długich brązowych włosach i ostrych rysach twarzy.

- Wędrowni. Pomagają naszej wiosce, aby życie w niej było lepsze. Nie mają złych zamiarów. – ukłoniła się z lekkim drżeniem Ino, spoglądając w ziemię. Jej ciało drgało z nagłego pojawienia się istot podobnych do ludzi, lecz po chwili uniosła wzrok na dowódcę. – Mógłbyś mnie tak nie straszyć, Panie. - podniosła głos, nadając mu stanowczości.

Dopiero teraz Sasuke i Naruto zrozumieli kim są owe przepiękne postacie. Były to mityczne elfy, które kryły się w lasach, unikając ludzi. I w sumie nie wiadomo czemu, gdyż posiadały one niezwykłą moc. Były silne, piękne. Jednym słowem – idelani wojownicy. Ale każdy gatunek ma swoje powodu. Może i elfy go miały? Ale jaki? Chyba było ich za mało… dlatego też, dla księcia był to zaszczyt - spotkanie ich na żywo.

Poza tym, widok tych istot spowodował, że Naruto postanowił sobie za punkt honoru zjednoczyć i polepszyć życię elfów. Nie chciał by te piękne postacie kryły się w lasach z powodu lęku, czy też nienawiści do ludzi.

- Nie miałem zamiaru Panienki straszyć, ale pojawiając się w lesie z dwoma nieznanymi nam ludźmi, wydawało się być nieco niepokojące. – Wódź wytłumaczył nadzwyczaj spokojnie swoje postępowanie. – Wiesz, że w ostanim czasem miewamy problemy z twoim gatunkiem.

- Tak, wiem. Ale nam też nie jest łatwo… proszę mi uwierzyć. – patrzała mu w oczy, z lekkim, przepraszającym uśmiechem.

- Jesteś pewna, że można im ufać? To lekkomyślne, aby prowadzić ich przez nasz las. – wódź elfów wciąż trzymał przy swoim. Jego głos był jak zimne ostrze, do tego był strasznie formalny.

Uzumaki spiął się na te słowa. Jak można uważać go za zdrajcę? Zmarszczył brwi w oburzeniu.

- Można nam ufać! – krzyknął, zwracając na siebie uwagę ellfów. – Po to tu jesteśmy! Mamy polepszyć życie mieszkańców Konoha, i obiecuję, że niedopuszczę łajdaków na ten teren! Prędzej sam umrę, niż oni postawią w tym miejscu stopę! – jego wojowniczy głos i zdeterminowany wyraz twarzy rozśmieszył gromadę elfów. Ale było to pozytywne rozśmieszenie. Bo taki mały jak na oko elfów chłopaczek obiecuje im polepszenie życia.

-Zabawny jesteś młodzieńcze – odezwał się wódź – może dobry z ciebie chłopak, ale w pojedynke nic nie zdziałasz.

- Ależ zdziałam! Mój ojciec.. mbg – wypowiedź księcia została zagłuszona przez ręke jego rycerza.

- Zamknij się Uzumaki, jeszcze nas wydasz – mruknał mu do ucha, poczym podniósł wzrok na zgromadzenie elfów.

- Nie lubię, kiedy zaczyna się wydzierać – wyjaśnił, spolądając na pewnego elfa, który stał naprzeciwko niego. Był on tego samego wzrostu, co Uchiha, a może i nawet był wyższy. Miał brązowe, długie i zadbane włosy, które sięgały mu do pleców. Jego jasne oczy patrzyły uważnie na postać Uchihy, jak i Uzumakiego. Co nie uszło uwadzę czarnowłosego.

- Więc twój ojciec? – ciągnął dalej wódz.

- Mój ojciec ma wpływy i zna rodzinę królewską osobiście –zakończył spokojnym tonem głosu, patrząc w oczy wodza.

- Czy wy przypadkiem nie jesteście rodziną, Ino? – wtrącił nagle elf, który stał naprzeciwko Sasuke i uważnie przyglądał się Uzumakiemu – ten sam kolor włosów, oczu i niemalże charakteru. Nie zdziwiłbym się, gdybyście byliby spokrewnieni.

Ino spojrzała na księcia, który rzekomo miał być z nią spokrewniony.

- Raczej byśmy o tym wiedzieli – odezwał się blondyn, zerkając na Ino – ale nie powiem. Fajnie by było mieć Ino w rodzinie – uśmiechnął się szczerze, przymykając swoje powieki. Taka zwyczajna postawa chłopaka była wręcz cudowna dla zgromadzonych osób. Szczery, pogodny, uśmiechnięty chłopak o dobrym i wojowniczym sercu.

- Zadziwiasz mnie młodzieńcze. Pierwszy raz widzę taką jasną postać w moim życiu. Bije od ciebie dobrocią – przywódca elfów uśmiechnął się, co było zaskakującym zjawiskiem. – może wpadniecie do naszego miasta? – zapytał się.

- Uh.?! Serio?! Możemy? Ekstra! – krzyknął uradowany, poczym szturchnął łokciem Uchihę – widzisz.. ma się ten swój urok osobisty, nie to, co ty – wyszczerzył swoje zęby z psotnym uśmiechem.

- Na twoim miejscu… - pochylił się do księcia – martwił się o twoje dziewictwo. – uśmiechnął się perfidnie, widząc zakłopotany, a zarazem zezłoszczony wyraz twarzy księcia.

- Teme! – warknął do niego. – jeszcze jedno słowo, a…. – zaprzestał grożenia w kierunku rycerza, gdyż poczuł czyjś dotyk na swoim ramieniu. Nie myśląc wcale, odwrócił się z wciąż z naburmuszoną miną, która z chwilą później zamieniła się w zaskoczoną. Przed jego twarzą znajdowała się twarz przystojnego, młodego elfa, który przyglądał mu się uważnie.

- Masz racje Uchiha. Na jego miejscu bałbym się o swoją cnotę – wypowiedział ze spokojnym głosem elf. – uważaj młody. Rodzina Uchiha słynie z dziwacznych i nieadekwatnych poczynań. – uśmiechnął się pokrzepiająco, poczym spojrzał na czarnowłosego – twój brat przebywa w naszym mieście.

- Nie interesuje mnie on – odpowiedział chłodno, mierząc długowłosego mężczyzną nienawistnym spojrzeniem. Nie podobało mu się, w jaki sposób elf spoglądał na księcia. – Poza tym, nie porównuj mnie do mojego brata. Jesteśmy zupełnie inni.

- Inni czy nie. Tak samo pokręceni. – jego wypowiedź zmroziła krew w żyłach Naruto. Nie wiedział czemu, ale wydawało mu się, że elf i Sasuke nie tak łatwo się zaprzyjaźnią.

- Ej… - pomachał im ręką przed oczyma, zwracając ich uwagę na siebie – wrzućcie na luz. Nie zamierzam sprzątać waszych szczątków, po tym jak się rozszarpiecie. Naprawdę mi się to nie uśmiecha. – zmarszczył śmiesznie brwi, wywołując nikłe uśmiechy na twarzach dwóch mężczyzn.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz