W trakcie - 5.12.12r,



Hej, jeszcze żyję :) Jestem w trakcie pisania i poprawiania rozdziału. Jak dobrze pójdzie to powinnam wstawić coś nowego w tym tygodniu. Jak nowy wystrój bloga i muzyka? Podoba się wam? :)

data: 5.12.12r.

sobota, 27 sierpnia 2011

W poszukiwaniu wybranki XIV

Cóż.. ostatnia cześć jednym się podobała, a drugim nie. Ale wiadomo, że wszystkim się nie dogodzi. Piszę notki pod wpływem nastroju, emocji. Dlatego raz bywa zabawniej, czasem poważniej. Nie zmienię tego, chociaż może powinnam? Chociaż nie żałuję tego, co "zrobiłam" z charakterem Naruto w tym opowiadaniu. Chcę nadać mu trochę więcej męskości, odrobinę dojrzałości. Nawet w mandze musicie przyznać, że Naruto bywa błyskotliwy i mądrze gada jak jest taka potrzeba, ale jego ogólne zachowanie nie jest dojrzałe. Po prostu "dostosowuje się" do sytuacji. Zresztą myślę, że każdy z nas tak ma. Dlatego nie wydaje mi się, że Naruto bywa zbyt dojrzały, w niektórych fragmentach tego opowiadania, kiedy nadałam mu nieco zabawny zarys charakteru w poprzednich częściach. Mimo to, życzę przyjemnego czytania :) Nie wiadomo, kiedy pojawi się następna część.



~~!~~



- Sasuke, ty pieprzony draniu! – warknął, kiedy rozpoznał w smaku owe zielsko, które podał mu Uchiha.

Zmrużył lekko oczy, kiedy promienie słoneczne wpadły do pokoju, w którym niedawno jeszcze spał. Powoli dochodziła do niego świadomość, gdzie się obecnie znajdował, i co się wydarzyło minionej nocy. Cóż… zważywszy na doskwierający ból w okolicach dolnych, nie dało się o tym, tak po prostu zapomnieć. Przeklął soczyście, siadając na łóżku i rozglądając się za tym pieprzonym draniem, który wcisnął mu najobrzydliwszą w smaku roślinę, jaka istniała na świecie, o właściwościach sprzyjających w zasypianiu, bo jakby inaczej.

Miał ochotę go zabić.

Wciąż czuł ten paskudny posmak w ustach, krzywiąc się mimowolnie i przełykając z obrzydzeniem i z trudnością ślinę. Chociaż dzięki, bogowie! Co by było, gdyby mu tego nie dał? Tego cudownego, najokropniejszego zielska w smaku i o właściwościach sprzyjających w zasypianiu? Za pewne nie byłby zdolny do zrobienia jakiegokolwiek ruchu… Na samą myśl, aż się zarumienił. Bo w końcu… zrobił to niańką! Jego opiekunką… podwładnym… z rycerzem… trzeba przyznać, że z bardzo seksownym rycerzem.. no i… z facetem! Na ostatnie słowo omal nie zeszedł na zawał serca. Przecież każdy ślepy zauważyłby ten fakt, że Sasuke był facetem, jakby nie patrzeć bardzo hojnie obdarzonym facetem. Chociaż… był niemal pewny, że tego ostatniego nie wszyscy zdawali sobie sprawę. No… sprawę z tego, co wisi między nogami Uchihy, oczywiście…

Zamrugał, jęknął, ponownie zarumienił się.

Przespał się Sasuke! I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że później aż go prosił, żeby się z nim kochał do utraty przytomności. Co on zrobił? Ach… tak. Jak to mawiał Jiraiya „Noc sprzyja w robieniu różnych, dziwnych rzeczy, których za dnia byśmy się nie odważyli zrobić.” Tak… to chyba jakoś tak to leciało. Chyba coś w tym jest, mając jeszcze na uwadze alkohol elfów…

W końcu zszedł z łóżka z pewnym, małym problemem i udał się najspokojniej w świecie, jak na poważnego człowieka, dziedzica tronu, przystało do łazienki. Obmył twarz chłodną wodą i spojrzał w lustro.

To był błąd.

- AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!

Krzyk księcia rozniósł się echem po całym pałacu elfów, docierając nawet do jadalni, w której Sasuke wraz wodzem elfów, jego żoną i innymi siedzieli przy stole jedząc śniadanie. 
Ręka Sasuke drgnęła lekko, kiedy usłyszał przeraźliwy krzyk swojego pana. Mimo wszystko jakoś się tym nie przejął i zignorowałby to, gdyby nie pytające spojrzenie elfów, które padło na jego osobę, oczekując racjonalnego wytłumaczenia.- Ekhm… - charknął z jakby z zawstydzeniem – książe ma … pewne… - zaciął się, robiąc w pewnym rodzaju napięcie w swojej opowieści – ekm.. problemy z samooceną. Czasami się zdarza, że… Em… krzyczy z samego rana. – dokończył, doskonale wczuwając się w rolę zawstydzonego podwładnego syna królewskiej mości.

Żona Hiashiego spojrzała na swojego męża kiwają porozumiewawczo głową na znak, że rozumie.

#

- Nie wierzę…. – jęknął Naruto, który dotknął z przerażeniem swojej twarzy – moja piękna twarz… moja gładka cera – panikował, przerażony spoglądając w lustro – i och! I ten pryszcz! – ponownie jęknął, zauważając małą grudkę nad brwią. – NIIIIIIEEEEEEEEEEEEE!!!!!! – krzyknął z rozpaczą w głosie, która zwabiła przerażonego Sai’a do jego pokoju.
- Książe, co się stało? – panikował za drzwiami łazienki, usiłując otworzyć drzwi. Naruto dziękował sobie w duchu, że wcześniej zamknął się na klucz. Co by było, gdyby on go teraz zobaczył?- NIEEEEEE – jęknął przeciągle, wciąż wpatrując się w swoją twarz. W swoją cudownie, piękną, nieskazitelną twarz…. W swoją byłą piękną twarz!
- Ktoś cię napadł? – pytał przerażony brunet, który przystawił swoje ucho do drzwi. Ten zabieg jednak nie był konieczny, aby usłyszeć odpowiedź Naruto.
- NIEEEEEEEE – miał ochotę zemdleć, widząc tą poranioną śliczną twarzyczkę. Wciąż dotykał się z niemalże czułością i współczuciem.
- Możesz otworzyć drzwi? – pytał dalej z przerażeniem Sai.
- NIEEEEEEEEEEE

„Kto mi to zrobił?” – pytał się pretensjonalnie siebie. Oczywiście odpowiedź była jasna. Doskonale wiedział, kto mu to zrobił!

- Dobrze się czujesz, książe?
- NIEEEEEEEEEEEEEEEEEeeeeeee - jęknął z goryczą, wciąż przyglądając się swojemu odbiciu w lustrze. Musi pamiętać następnym razem, żeby się nie kochać na drewnianym stole! Kto teraz na niego spojrzy?!
- Sai…. – mruknął przygnębiony.
- Tak książę? – Mężczyzna za drzwiami na chwilę się uspokoił, choć nie trwało to długo.
- Czy ja… jestem wciąż seksowny? – zapytał z niemalże dramatycznym tonem.
- Słucham? – zaniepokoił się jego przyjaciel.
- No… czy podobam się tobie? No wiesz… czujesz do mnie pociąg? Chciałabyś się ze mną kochać?

Sai omal nie zachłysnął się własną śliną, słysząc takie pytanie od strony Naruto.

- Eee… to chyba nic ci nie zagraża… - burknął z lekka zdezorientowany, poczym oderwał się od drzwi do łazienki i wybiegł z pokoju księcia. Nie miał pojęcia, o co chodziło blondynowi. Zszedł do jadalni z lekkim niepokojem na twarzy.
- Czy wszystko w porządku z księciem? Jego krzyki słychać, aż tutaj – spytał wódz elfów, spoglądając na bruneta.
- Em… chyba tak, chociaż nie… dziwnie się zachowuje… ma tak jakby… - nie wiedział, co powiedzieć.
- Problemy z samooceną ? – podsunął Sasuke, spoglądając na Sai’a.
- Chyba.. można to tak.. Em.. nazwać – spłonął niemal rumieńcem na twarzy, przypomniawszy sobie pytanie Naruto… nie byłoby w tym nic dziwnego, sam zadawał takie głupie pytania… ale na brodę Merlina! Nie składał takich propozycji, jęcząc przy tym! – Muszę… przewietrzyć się – dodał pośpiesznie, kierując się w kierunku wyjścia.

#

- I jak ja się im teraz pokaże? – mruknął już nieco poważniej, patrząc na swoje odbicie w lustrze. W końcu ślepi nie są i zobaczą te zadrapania na policzkach. – Grrr… nigdy więcej drewnianych stołów! – rzucił zły, wychodząc z łazienki w zamiarem zejścia w końcu do jadalni. – Witam – przywitał się w miarę miło, zwracając na siebie uwagę reszty towarzystwa, która kiwnęła głowa na znak powitania – Gdzie jest Sai? – spytał, spoglądając na swojego rycerza.
- Wyszedł – odparł krótko czarnowłosy, przyglądając się uważnie twarzy Naruto.
- Ach … tak… - mruknął nieco zawiedziony, siadając do stołu.
- A co się stało? – spytał niby obojętnie Sasuke, choć w środku czuł ogromną ciekawość.
- Nie odpowiedział na moje pytanie – burknął, zatapiając nóż w maśle. Uchiha zamierzał jeszcze o coś zapytać, ale głos Nejiego uprzedził go.
- Co ci się stało w policzek? – zapytał zaciekawiony, spoglądając na księcia, którego ręka chwilowo zamarła.

Moja piękna twarz…. – mruknął z rozpaczą w duchu Naruto, dotykając się mimowolnie w policzek i przejeżdżając po nim delikatnie.

- Ach.. wypadek, wpadłem na ścianę w łazience jak… Em.. poślizgnąłem się. – wyjaśnił kulawo.
- Dlatego tak rano krzyczałeś? – pytał dalej.
- Tak – odpowiedział bez namysłu, biorąc na widelec pomidor i kładąc go na kanapkę.
- Ale ta rana nie wygląda na dzisiejszą – Naruto zmarszczył brwi, poczym dodał – to było wczoraj wieczorem, ale dopiero dzisiaj zauważyłam jak to okropnie wygląda – dodał spokojnie, choć w duchu klął na Uchihę, który najwidoczniej miał z niego niezły ubaw.

Naruto spojrzał w stronę balkonu, w którym wyjawiła się postać uśmiechniętego Sai’a.

- Tak! – odpowiedział niemal z radością na ustach, patrząc na Naruto.
- Co tak? – spytał, całkiem zapomniawszy o pytaniu, które zadał wcześniej brunetowi.
- Tak na twoją propozycję – przypomniał, chociaż księciowi zajęła jeszcze chwila, zanim zrozumiał, o co chodzi Saiowi.
- A… ale to nie była propozycja – nieco się speszył – pytałem tak z czystej ciekawości – i z rozpaczy, dodał po chwili w myślach.
- Ach… - mruknął trochę zmartwiony – Bo już zaczynałem się nastawiać na to …

Książę zamrugał z niedowierzaniem. Ba… on ciągle spoglądał z na wodza armii z niedowierzaniem i jakby z takim.. przerażeniem? Sai jednak widząc minę Naruto, rzucił szybko.

- Żartowałem tylko! – chociaż nie mógł sobie odpuścić dalszego dręczenia swojego przyjaciela – Chociaż… marzę o tym skrycie od dawna.

A Naruto…. Naruto wciąż spoglądał z przerażeniem na przyjaciela. W dzisiejszym świecie chyba nic by go nie zdziwiło, nawet to, że dziedzic tronu sypia z rycerzem i bawi się w sado masu. Ekhm. Jak na przykład zrobił to sam książe z Sasuke ubiegłej nocy. Na samą myśl o tym, na jego policzkach pojawił się wykwintny rumieniec, którego Sasuke wraz Sai’em nie mogli nie zauważyć.

- Wszystko w porządku panie? Nie wyglądasz najlepiej. Czyżbyś miał problemy z zaśnięciem? – odezwał się z czystej złośliwości Sasuke, który patrzył na Naruto z rozbawieniem. Nawet, jeśli wojna miała niedługo nadejść, to póki był z nim, blisko książe, to jakoś się tym nie przejmował. Zapatrzył się na jego urażoną minę i piorunujące spojrzenie.
- Khym… niewielkie – mruknął, starając się ignorować w pełni intensywne spojrzenie swojego rycerza.
- Każdemu trudno jest zasnąć ze świadomością nadchodzącej wojny – powiedział poważnie Hiashi, który sięgnął po kieliszek z czystą, źródlaną wodą.
- Tak, dokładnie. I nadchodzące noce nie będą o wiele lepsze – dodał mało entuzjastycznie książe, starając się przeżuwać kanapkę. Jego myśli błądziły wszędzie. Od wczorajszej nocy zaczynając, na wojnie kończąc. Nie mógł wszystkiego skutecznie zebrać w jedną całość i połączyć.
- Książe – odezwał się głęboki, poważny głos, dochodzący za jego pleców. Naruto odwrócił się w jego stronę, zauważając brata Sasuke. Skinął głową, aby mówił dalej. – Mam już listę osób nadających się na podróż. Wyruszymy jeszcze dzisiaj popołudniu, aby zajść po niektórych. – Naruto ponownie skinął głową i dodał.
- Kim oni są i ilu z nas opuszcza dzisiaj pałac?
- Dzisiaj wyruszamy w składzie pięciu osób. Neji Hyuuga, Sai, Sasuke, ty książe i ja. Po drodze mam na uwadze klasztor mnichów, dalszą wioskę ludzi. Znam parę uzdolnionych osób, które się nam przydadzą.
- A broń, jedzenie? – spytał – Musimy jeszcze o to zadbać.
- Broń została przygotowana, jedzenie także zostanie dzięki uprzejmości Drogiej Pani – tu Itachi spojrzał na żonę wodza elfów, kiwając jej z wdzięcznością. – Został nam tylko do uzgodnienia plan dalszych działań, rozmieszczenie żołnierzy, jak ich posiądziemy, ale to wtedy, kiedy zbierzemy przedstawicieli różnych grup, aby dokładnie znać liczebność wsparcia. Wtedy wyślemy ich na różne fronty.
- Rozumiem – odparł książe, wciąż nad czymś myśląc. Odgonił jednak tą myśl od siebie.

#

Po śniadaniu Naruto postanowił się przejść po wiosce elfów. Właściwie wszystko było przygotowane i uzgodnione, ale ta myśl nie przynosiła mu ulgi. Dręczyły go pytania, które wybiegały daleko w przyszłość. Już nigdy nic nie miało być takie same jak dawniej. Słodki smak dzieciństwa odszedł w zapomnienie, ustępując smaku goryczy i zgorzkniałości, sprowadzając go brutalnie na ziemie i domagając się od niego pełnej dojrzałości i odpowiedzialności za podjęte decyzje. Spojrzał na zieleninę i kryształowe budowle, podziwiając ich piękno. Jaka szkoda by była, gdyby w czasie wojny, miasto elfów miałoby zostać zniszczone.

- Jak tam samopoczucie po małym wypadku w łazience? – usłyszał drwiący głos Sasuke, który podszedł do jego osoby, obejmując go w pasie i całując w kark.
- Bardzo śmieszne, Uchiha – prychnął, próbując się wyswobodzić z objęć swojego rycerza. Czuł się niekomfortowo, wręcz dziwnie. Czułość i Sasuke? Sasuke i czułość? To nie pasowało do niego, dlatego jego mięśnie spięły się jeszcze bardziej na ten nieznaczny gest. – zostaw – zadrżał. Nie wiedział, co się dzieje z jego ciałem, z jego umysłem. Czuł jakby ktoś wpadł do jego głowy, robiąc w niej okropny bałagan.
- Powinieneś odpocząć przed podróżą – mruknął, wciąż nie uwalniając uścisku.
- To nic nie da. I tak nie zasnę – westchnął, dając sobie spokój z wyswobodzeniem się z objęć Uchihy, dopóki ten nie pocałował go ponownie w kark, wędrując rękami pod koszulkę księcia. – Co robisz? – prychnął ponownie, odciągając od siebie ręce rycerza.
- Wczoraj udało mi się ciebie uśpić, to może i dzisiaj mi się uda? – ugryzł go lekko w szyję, wywołując kolejne prychnięcie ze strony księcia.
- Zapomnij – warknął, uwalniając się z objęć bruneta i łypiąc na niego groźnie.
- Nigdy tego nie zapomnę – uśmiechnął się perfidnie – szczerze powiedziawszy to nie spodziewałem się po księciu takich skłonności sadomaso. Ale muszę przyznać, że byłem i jestem mile zaskoczony – dodał z lekkim rozbawieniem. – Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś to powtórzymy.
- Och, zamknij się Uchiha!

W poszukiwaniu wybranki XIII

- Sam chcesz wyruszyć? – wtrącił się brat Sasuke – nie uważasz, że to niebezpieczne? Z całą moją godnością, ale uważam, że to zbyt pochopne i przydaliby ci się towarzysze do podróży. Jak sam zauważyłeś, siły ciemności zbierają się by stanąć do walki. Istnieje możliwość, że w trakcie podróży możesz ich spotkać na swojej drodze, a wtedy, nie oszczędzą ci życia, zwłaszcza, kiedy będziesz sam.

Naruto oderwał się od oparcia krzesła i przyłożył rękę do ust, rozmyślając.

- W sumie, mądrze mówisz. – powiedział – Jak mnie zabiją to nie przekaże wszystkim informacji na temat zbliżającej się wojny. – spojrzał stanowczo w oczy długowłosego mężczyzny – zgoda. Zbiorę drużynę, która będzie mi towarzyszyć w trakcie podróży, ale porozmawiamy o tym rano. Na dzisiaj mam już dość nowych informacji. – odparł zmęczony, pocierając swoje skronie.

- Powinniście odpocząć – zakomunikował wódz elfów – zaraz moja córka pokaże wam pokoje do spania – dodał, wycierając chusteczką twarz.

Chwilę później do pomieszczenia weszła zgrabna brunetka o włosach sięgających do pośladków. Odbijały one refleksy światła, padającego z pochodni umocowanych do kryształowych ścian pałacu. Idąc po posadzce, wydawało się, że płynie, a jej włosy falują niczym morska fala na wzburzonym morzu. Była naprawdę piękna i ponętna. Blada cera, jasne, krystaliczne oczy, z których biła bystrość i stanowczość. I ta twarz o rysach delikatnych i gładkich jak u jakiejś boginki. Naruto zauważył to wszystko, ale mimo to, brakowało w niej czegoś, czym by go zachwyciła. - Słucham ojcze? – spytała stanowczo a zarazem łagodnie. Jej głos brzmiał bajecznie. Nie dało się go dokładnie określić. Bo był niczym podmuch wiatru. Świeży, łagodny, orzeźwiający z odrobiną brutalności.

- Zaprowadź gości do sypialni – powiedział spokojnie wódź elfów. Po nim także było widać zmęczenie po dzisiejszym dniu i natłoku informacji dotyczących nadchodzącej wojny. Ta noc z pewnością dla niego, jak i dla Naruto nie będzie przespana. A wszystko to dzięki rozmyśleniom na temat strategii dotyczącej wojny i sojuszników.

Dziewczyna kiwnęła potakująco głową i spojrzała na ludzi.

- Proszę za mną – poleciła, odwracając się plecami do gości. Książe wraz ze swoimi towarzyszami podziękowali za ucztę i wstali od stołu, podążając za córką starego elfa.

*

Tak jak się domyślał. Noc ciągnęła się niemiłosiernie. Mimo ciążącego zmęczenia, świadomość nadchodzącego nieszczęścia nie pozwalała mu zasnąć. Czuł ogromną presję, wiedząc, że wygrana zależy od niego. Spoglądał w sufit z uporczywością jakby szukając odpowiedzi na nurtujące pytania.

- Cholera – mruknął, ocierając rękoma twarz. Był jeszcze za młody i niedoświadczony na prowadzenie wojny.

- Naruto? – usłyszał męski głos dochodzący od strony drzwi do jego pokoju. W ciemności nie mógł rozpoznać twarzy postaci, ale nie utrudniło mu to zadania w rozpoznaniu nocnego gościa.

- Słucham? – spytał znudzony, nawet nie patrząc się w stronę osobnika.

- Musimy porozmawiać – rzekł mężczyzna, podchodząc do Naruto. Usiadł na brzegu łóżka, spoglądając na twarz księcia.

- Wcale nie musimy. – odparł – powinieneś spać o tej porze, Sasuke – powiedział zmęczonym głosem.

- Ty także powinieneś spać o tej porze i co robisz? – uśmiechnął się pod nosem, wciąż obserwując twarz księcia.

- Myślę rozmyślam, ustalam, planuję… wszystko, oprócz spania jak widać. Znasz jakiś lek na senność? Jutro nie będę mógł racjonalnie myśleć – mruknął.

- Ja właśnie w tej sprawie – gdyby do pomieszczenia wpadały chociażby najmniejsze promyki światła, Naruto zauważyłby cwany uśmieszek na twarzy swojego rycerza.

Książe spojrzał na niego zdziwiony.

- Rozluźnij się – rzekł, pochylając się nad jego twarzą – zamknij oczy. Zajmę się tobą – mruknął pociągająco, by chwilę później złożyć na jego szyi pocałunek.

- Sasuke, co ty..? – spytał ledwo słyszalnie blondyn, który pod dotykiem rycerza poczuł pewien niedowład ciała. Wiedział, że jego sługa jest w pewien sposób perwersyjny i zboczony, ale nie spodziewał się, że Uchiha przyjedzie do niego w nocy, by się z nim zabawić.

- Cii – szepnął, w przerwach między pocałunkami - zaufaj mi – wędrował pocałunkami po szyi księcia do ust. Wpił się w jego usta, które były spierzchnięte i smakowały samorobnym winem z czereśni, którym poczęstowały go elfy.

- Sasuke! Przestań! – zaczął się tamoszyć w celu zrzucenia mężczyzny z własnego ciała. Jeszcze tego mu brakowało, żeby jego własny sługa zaczął go molestować w środku nocy. Odpychał rękoma jego twarz i sapał z wściekłości. – Niszczysz mój autorytet – syknął, zatapiając zęby w jego w rękę.

- Co za niegrzeczna księżniczka – mruknął niezadowolony rycerz, przyglądając się Uzumakiemu, patrzącego na niego zawistnie z zębami zatopionymi w jego ramieniu. Był to zabawny widok.

- Jesscze sbłowo i ślpisz naf potwodze – wymamrotał, nie puszczając uścisku z ramienia Sasuke.

- A ja chciałem ci tylko przyjemność sprawić – rzekł, zbliżając się twarzą do twarzy Naruto.

Książe puścił rękę rycerze i powiedział.

- Nie mam dzisiaj ochoty na przyjemności – spojrzał mu wyzywająco w oczy – Weź mnie szybko i ostro – uśmiechnął się cwanie. – a potem spadaj.

Uchiha uśmiechnął się cynicznie. Nie spodziewał się takiego obrotu akcji.

- Jak sobie życzysz – w jego oczach można było zobaczyć ogniki rozbawienia.

Zrzucił z siebie płaszcz i spodnie, stojąc w swej pełnej krasie przed księciem. Oblizał palce po kolei, dokładnie, nie odrywając wzroku od blondyna, który także zaczął zdejmować ubrania. Naruto nie miał pojęcia, skąd wzięła się w nim ta chęć brutalnego seksu z podwładnym. Gdyby to jeszcze była dziewczyna, to by zrozumiał, ale facet? Najwidoczniej informacja o nadchodzącej wojnie tak na niego wpływała. Być może to strach przed śmiercią bez zapoznanej rozkoszy? Być może wszystko się na to składało. Zepchnął niechciane myśli na bok i zerwał się z łóżka, stając twarzą w twarz z Sasuke. Spojrzał na niego kpiąco, poczym wpił się zachłannie w jego usta, ocierając się przyrodzeniem o przyrodzenie sługi. W tej chwili liczyła się tylko i wyłącznie przyjemność i brutalność. Chciał bólu, rozkoszy, przygody. Chciał wszystkiego, co wiązało się z seksem. Słyszał jak czarnowłosy mruczy pod nosem jak dziki kot, rozkoszując się jego pocałunkami koło szyi. Czuł także dłonie na swoich pośladkach, które wędrowały ponętnie od jego pośladkach po pręcie. Trzeba było przyznać, że już zaczynał odczuwać przyjemność z nadchodzącej nocnej igraszki. Długie palce Uchihy z szorstkimi opuszkami drażniły jego skórę, wdzierając się między pośladki, by chwilę później mógł poczuć dotyk dłoni między udami, które wędrowały w stronę penisa. Podniecało go to cholernie, więc złapał dłoń Sasuke i nakierował ją na swoje przyrodzenie imitując ocieranie się. Czarnowłosy uśmiechnął się na to poczynanie i po chwili sam zaczął ocierać ręką o penisa księcia. Naruto w tym czasie zajął się obcałowywaniem klatki piersiowej rycerza. Bawił się, jeżdżąc językiem po sutkach, które podgryzał i ssał na przemian. Zostawiał mokre ślady, schodząc coraz niżej i natrafiając na penisa kochanka. Wziął go do ust, liżąc go językiem od genitaliów po sam koniec trzonu, okręcając przy tym język jak przy robieniu ruloniku, by w końcu trafić na czubek penisa. Drażnił jego końcówkę, pogryzając jego skórkę i ssąc na zmianę. Jednak zabawa mu się znudziła i zaczął go całego ssać, ruszając głową w tył i przód. Słyszał jedynie jęki rycerza, który odchylił lekko głowę do tyłu i pomrukiwał „O taaak, jeeeszcze”. Uśmiechnął się pod nosem na te słowa. Zrobił jeszcze kilka ruchów głową, poczym Uchiha doszedł. Naruto zaś pełen zadowolenie, oblizał penisa kochanka i wziął trochę spermy na swoje ręce. Wstał z klęczków, by z premedytacją oblizać palce, ubrudzone od nasienia. Rycerz spoglądał na niego jak przez mgłę.

- Teraz twoja kolej – mruknął ponętnie, siadając na łóżku i rozkraczając nogi. Zobaczył błysk w oczach Uchihy, który chwilę później klęknął na kolana, biorąc do ust penisa księcia. Podczas ssania przyrodzenia blondyna, błądził rękoma po jego udach, masując je i zahaczając o jądra. Naruto westchnął na ten przebiegł działania, ale chcąc przyśpieszyć poczynania swojego kochanka złapał go ręką za włosy, by brutalnie szarpiąc ją w przód i w tył, jęcząc mimo woli.

Całowali się zachłannie, rzucając się po łóżku i dotykając się w najróżniejszych miejscach. Ocierali biodrem o biodro, ustami o tors, pośladkiem o pręcie. Nic innego dla nich w tej chwili się nie liczyło. Byli tylko oni i ich pragnienie, które rozpalało ich ciała od środka. W pewnej chwili Uchiha przytrzasnął Naruto na dole, wkładając mu suche palce do dziurki. Ocierał brutalnie palcami o brzegi otworu, rozciągając go stopniowo. Robił to szybko, nie zważając na jęki bólu blondyna. W końcu mówił mu, żeby wziął go ostro tu i teraz.

- Mocniej – prychnął książe, kiedy zabawa stawała się monotonna i bezbolesna. Przyznając rację Uzumakiemu, że zabawa nie przynosi już takich samych skutków jak na początku, Sasuke wepchnął swojego członka. Pchał go mocno i szybko, doprowadzając Naruto do jęków zadowolenia. Blondyn przymykał powieki, zatapiając się w świat odległy od tego, w którym obecnie żył. Nie czuł bólu, który serwował mu rycerz. Był za bardzo pochłonięty rozmyślaniem nad swoim życiem. Dlaczego musi być księciem? Dlaczego nie urodził się, jako zwyczajny wieśniak, który zajmuję się hodowlą świń? Dlaczego musi nadchodzić wojna? I dlaczego cholera, nie czuje już nic, co by pchało go w tyłek?

- Pff, zmęczony? – zadrwił, patrząc wyzywająco w oczy Sasuke, którego brew powędrował do góry. Uchiha patrzył na niego z kpiącym uśmiechem.

- Nigdy. Chcę to usłyszeć. –powiedział chłodno, przypatrując mu się z zaciętością.

Naruto spojrzał na niego zdziwiony. Nie miał pojęcia, o co mu chodzi.

-Co chcesz słyszeć?

- Krzyk bólu. – odparł, nie odrywając od niego wzroku.

- Mam pomysł – Uchiha mógłby przysiąc, że widział iskierki perwersji w oczach księcia. – Zabawimy się w gwałt – uśmiechnął się wyzywająco.


Tego mu było trzeba. Czystej brutalności, przemocy, krwi i siniaków. W tym Sasuke nie miał w sobie równych. Czuł jak krew z jego łuku brwiowego spływa ciurkiem na ziemię, brudząc jego twarz. Czuł ręce Uchihy, które muskały jego delikatną skórę, by później wedrzeć się brutalnie do jego wnętrza. Poruszył się gwałtownie uciekając od zamierzeń rycerza, denerwując go jeszcze bardziej. Odwrócił głowę w stronę Sasuke, posyłając mu kpiący uśmieszek.

- W tej zabawie ofiara nie może być uległa – mruknął perwersyjnie, uśmiechając się cwaniacko.

Brunet podniósł wysoko głowę.

- Zaraz się to zmieni. – odparł, zbliżając się do Naruto i łapiąc go za ręce. Spojrzał jeszcze na niego z trumfem, poczym brutalnie zrzucił go z łóżka, doprawiając księcia o kilka dodatkowych, fioletowych plam na ciele.

Blondyn spojrzał na niego groźnie.

- Chciałeś brutalnie, to masz – parsknął śmiechem, widząc niezadowolenie na jego twarzy.

Książe usiadł na ziemi, opierając rękę o kolono i kładąc na niej głowę, spojrzał na bruneta.

- Spodziewałem się czegoś więcej od ciebie – mruknął ze znudzonym wyrazem twarzy.

Sasuke zszedł z łóżka, podchodząc do blondyna. Schylił się nad nim, kładąc swoje ręce między jego barkami i wymuszając na nim położenie się na podłodze. Patrzyli przez chwilę w swoje oczy. Na twarzy Uchihy zagościł perfidny uśmiech, poczym spoliczkował księcia.

Miło zaskoczony blondyn, zrzucił rycerza z siebie i wstał na nogi.

- Musisz mnie złapać, jeśli chcesz czegoś więcej – odparł.

Nie minęła chwila, a Sasuke rzucił go na stół, uderzając jego twarzą o powierzchnię stołu. Naruto poczuł jak rana na łuku brwiowym znowu się otwiera, a ciepła, klejąca ciecz kapie na stół, zostawiając ślady. Czuł jak Sasuke przytrzymuje go za kark, dociskając jego twarz do chropowatej powierzchni stołu, która kuła go w policzek. Był niemal pewny, że rano obudzi się z pięknymi zadrapaniami na swoich policzkach. Zresztą, nie mógł narzekać. W końcu sam tego chciał, a zabawa bardzo mu się podobała. Było w tym coś brutalnego, sado maso niemalże. Jedna ręka na jego karku, druga poczynająca na jego genitaliach i penis Uchihy w jego wnętrzu. Brutalne, szybkie pchnięcia bez żadnego cackania się. Sasuke był w tym naprawdę dobry.

- To koniec? – spytał zawiedziony blondyn, kiedy poczuł, że rycerz zaprzestał czynności. Odwrócił głowę, napotykając wściekły wzrok rycerza.

- A chcesz jeszcze? – spytał poirytowany. Nie spodziewał się, że Naruto może być taki niezaspokojony.

Uzumaki uśmiechnął się znacząco.

- Jutro nie wstaniesz – powiedział chłodno.

- Póki, co nawet nie mogę zasnąć. – odparł z przekąsem. – Wymęcz mnie.

Sasuke wziął głęboki wdech. Nie żeby mu się to nie podobało, ale wypadałoby, gdyby z rana był pełen sił.

- Niech ci będzie – uśmiechnął się tajemniczo. Na szczęście miał broń w zanadrzu. Przewrócił blondyna na plecy, lokując się między jego nogami.

- Ufasz mi? – szepnął mu do ucha, podgryzając jego płatek. Nie usłyszawszy sprzeciwu, rozkazał mu przymknąć oczy i otworzyć usta. Niczego nieświadomy książe wykonał polecenie. – Może być trochę paskudne w smaku, ale działa – mruknął, wkładając jakąś roślinę do ust blondyna.

Naruto otworzył gwałtownie oczy, kiedy przegryzł zębami okropną zieleń.

- Sasuke, ty pieprzony draniu! – warknął, kiedy rozpoznał w smaku owe zielsko, które podał mu Uchiha.

W poszukiwaniu wybranki XII

Po tym całym konkursie, Naruto dostał miano Miss królowej świń od Uchidy.

- Która jest godzina? – spytał blondyn, kiedy wyszedł z domu Ino w nowych ubraniach, które musiał zmienić po incydencie w trakcie konkursu na Miss Świni.

- Godzina po zachodzie słońca – odparła Ino – mamy jedną godzinę na dojście do lasu, a w ciemnościach to spore utrudnienie. – zauważyła.

- Od tego są pochodnie – odparł Sai, przyglądając się blondynce –nieprawdaż?

Ino spojrzała na niego oburzona.

- A widzisz tu jakąś pochodnie? – spytała, wpatrując się uporczywie w twarz nowego towarzysza.

- Wątpisz we mnie pani? – udał urażenie, – jako świetny dowódca znam się doskonale na pochodniach i wszelako podobnych rzeczach – uśmiechnął się z satysfakcją, patrząc śmiało w niebieskie oczy dziewczyny.

- Szkoda, że ten wspaniały dowódca się nie popisał i wylądował w klatce – odciął mu się Naruto, który uwielbiał dręczyć swojego przyjaciela od niepamiętnych czasów. – wykaż się i znajdź kawałek kija z ogniem, to może cię weźmiemy ze sobą – dodał, przysiadując na kuckach i opierając głowę o rękę – nie mamy czasu – mruknął.

- Może? – spytał się Sai, spoglądając na księcia.

- Tak, może. Nie było cię z nami, więc czysto teoretycznie nie powinno cię być na spotkaniu – kontynuował Naruto, patrząc przed siebie. Jego wyraz twarzy był jakiś pusty.

- Dobrze się czujesz? – zaniepokoił się jego przyjaciel – nawet na najnudniejszych naradach ojca tak nie wyglądasz.

Naruto spojrzał na niego obojętnym wzrokiem.

- Jestem zmęczony – odparł – idź po ten kij, bo cię zostawimy.

- Jak sobie życzysz mój panie – pochylił się teatralnie, układając jedną rękę z przodu, a drugą do tyłu. Po tej czynności udał się do lasu.

Pozostała trójka tkwiła milcząc przed domem Ino.

- Coś podobnego – odezwał się Sasuke, który od jakiegoś czasu nie udzielał się w wymiana zdań pomiędzy Naruto a Sai’em – ty i zmęczenie – uśmiechnął się kpiąco, dosiadając się do blondyna – niewiarygodne – podsumował.

Naruto zerknął na niego z kwaśną miną, po czym wrócił do poprzedniej czynności, jaką było wpatrywanie się przed siebie.

- Niedowiarek – mruknął niewyraźnie.

Rycerz spojrzał na Naruto ze zdziwieniem. W zachowaniu księcia było coś niepokojącego, czego nie dało się przeoczyć. Był jakiś przygaszony, zamyślony… nawet zdenerwowany i zaniepokojony. Marszczył brwi i mruczał coś pod nosem.


- Muszę ci coś powiedzieć – złapał go za połów płaszcza, zatrzymując go.

- O co chodzi Sai? – spytał zdziwiony.

- Robi się niebezpiecznie w królestwie – spojrzał na niego poważanie – kiedy byłem ze swoją armią, dowiedziałem się o tajnym ataku na zamek Konoha. – wyjaśnił - To nie będzie zwykła wojna, Naruto. Musimy się przygotować. To będzie prawdziwe starcie między dobrem, a złem. Siły ciemności rosną w górę, kiedy siły dobra tkwią bez zmian. Jeśli nie zmienimy naszego stosunku, ta wojna będzie przesądzona.

- To musimy wracać do zamku! – krzyknął – muszę powiedzieć ojcu, że…

- Nie! Naruto, tu chodzi o poważną walkę. To będzie wojna o losy całego świata. Twój ojciec nie jest głupi, ma magów u swojego boku. Pewnie już wie, co się szykuje. Ty teraz masz ważniejszą misję. Musisz przekonać Elfy do zawarcia sojuszu. Musisz ich powiadomić o niebezpieczeństwach. W twoich rękach są losy wszystkich istnień. Sam gatunek ludzki nie jest w stanie pokonać sił ciemności. Musisz dobić targu. Oni muszą nam pomóc, rozumiesz? Bez tego będziemy bezsilni.


- Bezsilni… - mruknął pod nosem, nieświadomie wypowiadając to słowo na głos.

Nie uszło to uwadze zdziwionej Ino i Sasuke, którzy spojrzeli na skupionego Naruto.

- Kto jest bezsilny? – spytał Sasuke, w nadziei na uzyskanie odpowiedzi.

- Bezsilni – mruknął raz jeszcze jakby był w transie, po czym schował twarz w dłoniach, pocierając się – jesteśmy bezsilni! – podniósł głos, i uderzając jedną ręką ułożoną w pięść w prostą rękę, spojrzał na niebo z zmęczonym wyrazem twarzy.

Dziewczyna przestraszyła się nie na żarty. Ta dwójka coś przed nią ukrywała, a teraz Naruto mówi coś o bezsilności. Ta cała sprawa jej się nie podobała.

- Niby w czym jesteśmy bezsilni? – spytał zirytowany Sasuke, patrząc uparcie na księcia, który łaskawie spojrzał mu pogardliwie w oczy.

- W wojnie, w wojnie Sasuke. Jesteśmy bezsilni! – warknął wściekły na samego siebie.

- O czym ty gadasz?! – spojrzał na niego morderczo. – Jaka wojna? Przyśniło ci się coś znowu? – zakpił.

- Nie! – odparł – Mówię serio nędzna imitacjo rycerzyka. Szykuje nam się wojna na cały świat! Rozumiesz to, czy mam ci przeliterować? A wiesz, kto musi zebrać armią na tą bitwę przeciwko złu? Nie? To ci powiem! Ja muszę! To wszystko zależy ode mnie, czy nadal będziesz żył na wolności. To ode mnie zależy przyszłość i pokój na tej ziemi. To ja… wszystko na mojej głowie. – załamał mu się głos – to nie żart, Sasuke. To będzie krwawa wojna, o jakiej świat jeszcze nie śnił. I ja… widzę to… musimy zebrać jak największą armię, inaczej możemy pożegnać się z życiem. Nie oszczędzą nas… - dodał ciszej.

Ino zakryła usta dłonią. Nie przywidywała takich słów. Takich okropnych słów, które zapowiadają rzeź w niedalekim czasie. Inaczej zachował się Sasuke. Przyglądał się uważnie księciu. Nie robiło na nim wrażenie słowo „wojna”.

- Przecież twój ojciec ma armię, to, w czym problem? Boisz się, że polegniesz jak cię wyślę na wojnę? – zakpił.

Naruto zerwał się z ziemi i spojrzał na niego wściekle.

- Ty chyba nie odróżniasz słowa, wojna świata od wojna Konoha. – syknął. – Król w tym czasie musi bronić zamku, a ja, jako jego syn mam obowiązek zebrać wielka armię, która stanie przeciwko złowrogim nieprzyjaciołom. To nie jest wyłącznie wojna ludzi, Sasuke. I tu jest problem. Nie przejmowałbym się wojną samych ludzi. Czy teraz mnie rozumiesz?- spoglądał na niego zaciekle, oczekując odpowiedzi.

Każde słowo nie uszło uwadze Ino. Wszystko zaczęło się układać jak w jakiejś układance. Choć wolałaby o tym wszystkim nie wiedzieć i zostać w błogiej nieświadomości. A tu, co? Naruto jest synem króla… i szykuje się wojna świata.

- Co masz na myśli, że nie przejmowałbyś się wojną zwykłych ludzi? – spytał jak najzwyczajniej Sasuke.

- On ma na myśli – przełknęła ślinę z ledwością, – że w tej wojnie wezmą udział różne stwory. Jak elfy, ogry, krasnoludy… - patrzyła się niewyrazistym wzrokiem w kłębek trawy, po czym przeniosła swoje spojrzenia, na Naruto – mam rację? – pragnęła w duchu zaprzeczenia, choć doskonale znała odpowiedź.

Naruto kiwnął głową.

- Tak, właśnie o to mi chodzi…

Milczeli po tych słowach. Każdy rozmyślał nad dręczonymi go sprawami. O wojnie, o przyszłości. Czy to wszystko było prawdą, czy tylko kiepskim żartem ze strony Naruto? Ale nie wyglądał jakby z tego żartował… On sam był przerażony. To nie będzie zwykła wojna, to będzie krwawa wojna.

- Już jestem! – zakomunikował Sai, który właśnie wyszedł z krzaków z dwoma pochodniami w ręku. Nie uszło mu uwadze, że po jego zniknięciu coś się stało. Cała trójka nie zwróciła na niego uwagi. Byli jacyś nieobecni.

Podszedł do Naruto.

- Powiedziałeś im? – spytał, patrząc na dziewczynę i bruneta.

- Tak.. – mruknął – niech wiedzą, co ich czeka. –westchnął i zwrócił się do dziewczyny – Ino… bardzo cię polubiłem, więc nie pozwolę cię skrzywdzić. Od jutra ty i twoja wioska będziecie mieli z nami treningi. Musicie potrafić się bronić.

- Naruto – odezwał się Sai, widząc zdziwioną Ino.

- Nie, Sai. Wolisz ich wszystkich zostawić, nie ucząc chociażby podstawowych form obrony i ataku? Zostaniecie tu z Sasuke, a ja wyruszę po sojuszników.. jutro. – zadecydował, patrząc twardo na swoich towarzyszy.

- Oszalałeś! – krzyknął. – Twój ojciec mnie zabije, jak cię puszczę samego!

- Jestem dorosły. Niedługo wojna. Śmierć i tak mnie czeka – odparł – a teraz zostawmy tą rozmowę na dzisiejszą ucztę.

#

Znaleźli się w umówionym miejscu, wyczekując na przybycie elfów. Od wyruszenia spod domu Ino, prawie w ogóle się nie odzywali do siebie. Nie byli w nastroju na wesołe pogaduszki. Zwłaszcza, że zdawali sobie sprawę z powagi sytuacji, jaka ciążyła na Naruto.

- Witam – przywitał się wódz elfów, który zjawił się z trzema innymi, w tym z tym elfem, z którym ostatnio Uchiha miał małą wymianę zdań – mam nadzieję, że długo nie czekaliście – powiedział to takim głosem, że jakby nawet było odwrotnie, nikt by nie śmiał odpowiedzieć inaczej.

- Nie, dopiero, co przybyliśmy – uśmiechnęła się serdecznie Ino. Ale nie był to, aż tak radosny uśmiech jak zawsze. Nawet jej udzieliła się atmosfera zapowiadającej się wojny.

Chwilę później udali się w głąb zagęszczonego lasu. Jedynie pochodnie i światło księżyca oświetlało im drogę do miasta elfów. Przedzierali się przez kłącza, uważając na wystające korzenia, których było od groma. Od czasu do czasu książe się o nie potykał, ale szybko łapał równowagę i szedł dumnie przed siebie. Nie zamierzał ukazywać, że w chwili obecnej jest bezbronny i rozdrażniony. Wystarczy, że sam doskonale wiedział, że jest chodzącym kłębkiem nerwów. Między czasie, rozglądał się wokoło, przyglądając się pomijanej drodze. Drzewa były najróżniejsze. Było pełno małych, chudych drzewek porozsadzanych na ziemi, oraz o wiele mniej, wielkich, potężnych drzew, które ukrywały doszczętnie powierzchnię lasu z lotu ptaka. Pachniało intensywną zielenią, a wśród nich panowała lekka, zwiewna mgła. Do tego podeszwę lasu przykrywał miękki, zielonkawy mech, który tłumił ich odgłos ich kroków. Trzymali się blisko siebie, aby się nie zgubić w ciemnościach. Dopiero po jakimś czasie dotarli do kolejnego drzewa, które z wyglądu przypominało pierwszego kolosa, którego ujrzeli za pierwszym razem w tym magicznym lesie. Ale to drzewo było inne. Pod kaskadą liści, w korze drzewa znajdowała się dziura, która była wejściem do podziemnego tunelu miasta. Nie czekając ani minuty dłużej, schylili się i zaczęli iść jeden za drugim.

Po dziesięciu minutach do tunelu wpadło intensywne światło, które sygnalizowało dotarcie do celu. Wyszli z tunelu, otrzepując się i przypatrując się miastu. A miasto było przepiękne. Wydawało im się, że budynki zostały zbudowane z kryształów oraz szkła. Posadzka lśniła, odbijając promyki słońca a na środku miasta stał olbrzymi pomnik, który przedstawiał wszystkie istoty myślące, począwszy od ogrów przez elfy i krasnoludy do ludzi. Był to symbol – jak domyślał się Naruto – pokoju, który kiedyś nastanie między tymi wszystkimi istotami. Być może już niedługo nastanie pokój lub wręcz odwrotnie. Na ziemi zagości chaos i zło.

- Witaj braciszku - odezwał się mężczyzna o niesamowicie długich czarnych włosach, zapiętych w kucyk. Był wysoki i muskularny. Gdyby mężczyzna nie przywitał się z Sasuke, Naruto przysiągłby, że owa postać jest rodowitym elfem. Zaś brat Sasuke stał przed całą ich czwórką i uśmiechał się jakoś wrednie w stronę swojego młodszego brata. – Jednak przyszedłeś odwiedzić swojego starszego brata.

- Chciałbyś – powiedział nadzwyczaj spokojnie. – Nie miałem wyboru. Wiedz, że nadal nie mam ochoty cię widzieć, a tym bardziej rozmawiać z tobą – posłał mu swój nienawistny wzrok.

Naruto tylko westchnął. Tylko teraz mu tego brakowało, żeby jego rycerz odstawiał szopki.

- Uchiha! – warknął rozłoszczony, marszcząc brwi. Jego zdecydowane wypowiedzenie nazwiska obu mężczyzn, przywołało ich uwagę. Sasuke spojrzał na Naruto z przekąsem, zaś na twarzy długowłosego pojawił się lekki uśmiech.

- No proszę, a co tu księcia sprowadza? – zapytał, podchodząc do blondyna.

- Interesy, to chyba oczywiste i nie wtrącaj mi nosa w nieswoje sprawy, bo tak się składa, że nie jestem dzisiaj w najlepszym nastroju i możesz tego gorzko pożałować, jeśli zrobisz coś, co mi się nie spodoba – syknął, na co wyższy mężczyzna podniósł brwi do góry.

- Nareszcie jeden mądry nie nabrał się na twoje gierki – odparł z satysfakcją Sasuke.

- Sasuke! Ciebie też to dotyczy! – dodał groźnie. – Wasza rodzina ma widocznie skłonności do robienia i mówienia dziwnych rzeczy, więc język na kłódkę, jeśli łaska. – rzucił, odwracając się do zdezorientowanych elfów z ich wodzem. – Przepraszam, ale ta dwójka przyprawia mnie o ból głowy. Mam nadzieje, że brat Sasuke nie przysparza za dużo problemów waszemu miastu.

Wódz spojrzał na niego uważnie, jakby próbując przejrzeć jakieś nieodgadnione tajemnice.

- Nie robi kłopotów. Bardzo nam pomaga, ale dziwi mnie fakt, że nie powiedziałeś nam o swoim królewskim stanowisku wśród ludzi. – odparł chłodno, patrząc bacznie w niebieskie oczy.

- Mówiłem, że mam dobre kontakty z rodziną królewską. Poza tym obawiałem się, że nasza rozmowa przyjęłaby nieco inny charakter, niż powinna. Nie jestem jeszcze królem, więc nie mogę decydować za wszystkie sprawy dotyczące ludzi. Chyba mnie pan rozumie. – uśmiechnął się lekko – Dodam, że to było i nadal powinno być tajemnicą, że wybyłem z zamku bez lepszego zaopatrzenia w ochronę.

- Nikomu nie powiemy – odrzekł – a teraz już chodźmy.

*

- Naruto, to było świetne! – szepnął mu do ucha Sai, który pojawił się obok niego.

Naruto spojrzał na niego groźnie.

- Ty też chętny na karę? – prychnął – banda masochistów – mruknął wściekle pod nosem, przyśpieszając tempa.

- Księżniczka pokazuje swój charakterek.. no, no, no – zacmokał, ale tym razem nie był to Sai. Głos należał do mężczyzny, który niemiłosiernie go drażnił.

- Morda na kłódkę, Uchiha. – rozkazał, odwracając głowę w stronę bruneta, który stał już przed nim. – Albo oberwiesz.

- Nie posiadam kłódki, poza tym lubię obrywać. Nie wiesz, że mam skłonności masochistyczne? – uśmiechnął się kpiąco, pochylając się w stronę jego ucha. – Marzę o tym, żebyś się mną zabawił – polizał go w małżowinę uszną, doprowadzając do tego, że Naruto nieznacznie się skrzywił.

- Guzik mnie obchodzą twoje marzenia – burknął – zabieraj ten język! – walnął go jedną ręką w głowę, a drugą próbował się od niego odepchnąć.

- Jaki pyskaty się zrobiłeś – przejechał palcem po jego karku – zawsze dostaję to, czego chcę – powiedział, zostawiając go samego.

*

- To chyba czas przejść do interesów panie Uzumaki, nieprawdaż? – zwrócił się do blondyna wódz elfów.

- Oczywiście. Po to tu jesteśmy – odparł spokojnie, popijając kieliszek czerwonego wina.- I powiem od razu, że sprawa jest poważna. Nie wymagamy od was przyłączenia się do tej sprawy, ale… - tu zawiesił głos – ale niedługo dojdzie do krwawej wojny. Nie mówiłbym wam o tym, ale to nie jest zwykła wojna ludzi. To wojna nas wszystkich. Siły ciemności zmierzą się z siłami dobra. Krasnoludy, orkowie, drzewce, my ludzie… wszystkich to nas dotyczy. Chcę was tylko uprzedzić, że wraz z sojuszem musielibyście by nam pomóc. A zdaję sobie sprawę, że nie każdy ma ochotę włączać się do wojny zaraz po zawarciu traktatu.

- Za kogo ty nas masz? – spytał grubym głosem elf – nie jesteśmy tchórzami. Skoro cały świat będzie walczył, a my mielibyśmy się ukrywać? To by było zbyt haniebne dla naszej rasy. Słyszałem o zbliżającej się wojnie, ale nie przepuszczałem, że jest to prawda. Ale teraz, słysząc to z twoich ust, jestem już pewien. Nie zostaje nam nic innego, jak przyłączyć się do was. Potem ubijemy zasady traktatu.

- To świetnie – odparł zadowolony książe, opierając się o oparcie krzesła – Nawet nie wyobraża sobie pan, jaką ulgę poczułem w sercu – uśmiechnął się lekko, kręcąc głową – o jednych sojuszników więcej. Mam tylko prośbę do was.

Elfy spojrzały na niego.

- Jaką?

- Czy moglibyście wyszkolić mieszkańców z wioski Ino? I wszystkich, którzy będą po stronie dobra i którzy będą chcieli stoczyć walkę o lepszy świat? Od jutra dwójka moich ludzi będzie ich trenować, ale to zdecydowanie za mało osób do wyszkolenia tylu ludzi. A ja sam muszę ruszyć po kolejnych przyjaciół dobra. Muszę zająć się zbieraniem armii przeciwko złu, więc nie mogę tu zostać.

- Sam chcesz wyruszyć? – wtrącił się brat Sasuke – nie uważasz, że to niebezpieczne? Z całą moją godnością, ale uważam, że to zbyt pochopne i przydaliby ci się towarzysze do podróży. Jak sam zauważyłeś, siły ciemności zbierają się by stanąć do walki. Istnieje możliwość, że w trakcie podróży możesz ich spotkać na swojej drodze, a wtedy, nie oszczędzą ci życia, zwłaszcza, kiedy będziesz sam.

Naruto oderwał się od oparcia krzesła i przyłożył rękę do ust, rozmyślając.